Nasze sposoby na choroby

Wiosna nas niestety nie rozpieszcza pogodą-choć ja już złapałam pierwszą opaleniznę na polskiej wsi 😊 Jednak dłuuuugo było naprawdę zimno, potem nagle wybuchło ciepełko i.... prawie wszyscy wokół kichają i prychają. Nie wiem czy to jakaś zmasowana alergia czy wredne wirusy jeszcze po tym zimnie. Zostałam więc dziś poproszona by opisać jakie są te nasze naturalne sposoby na choroby. Chętnie dzielę się tym co dobre 😊

Na katar
Przede wszystkim stosujemy nebulizacje. Gdy katar jest silny to podaję najpierw silniejszy roztwór soli fizjologicznej (nigdy nie pamiętam jej nazwy ale w aptece zawsze mówię:poproszę tę silniejszą sól)-tę można stosować max do 5 dni a potem zwykła sól. My zwykle robimy nebulizacje na zmianę raz silniejszą raz zwykłą solą fizjologiczną. Gdy dzieci są tak naprawdę mega przytkane podaję np.nasivin (ale to ostateczność). Na noc wylewam kilka kropi amol  lub olbas oil gdzies w pokoju. Czasem tez smaruję pod nosem mascią majerankową.

Na przeziębienie
Nebulizacje 😊 jak przy katarze. A potem oklepywanie żeby dzieciaki się wykasłały. Do picia zaparzam herbatkę z ziół które akurat mam w domu (rumianek, lipa, pokrzywa, macierzanka-do wyboru). Dodaje na dzbanek herbaty łyżeczkę nalewki z propolisu (i tu z przepisem będzie problem bo to mikstura mojej mamy) do tego cytryna i miód w ilości dowolnej- tak żeby było względnie smaczne. Klatkę piersiową nacieram amolem a stopy spirytusem i zakładam skarpetki. Jeśli moja intuicja podpowie mi że to słuszne to stawiam bańki. Staram się nie zbijać od razu gorączki jeśli jest. Robię okłady wilgotnm ręcznikiem, daję sok z malin. I obserwuję, sprawdzam temperaturę. Czasem podam przed snem paracetamol jeśli temperatura ciągle narasta a ja też muszę się położyć lub jeśli widzę, że dzieciak już jest naprawdę zmęczony- znowu bazuję na intuicji.

Na kaszel
Poza nebuluzacja i oklepywaniem to syrop z cebuli i z młodych pędów  sosny.
Do syropu z cebuli potrzeba:
  • Litrowy słoik
  • 3-4 cebule
  • Sok wycisniety z cytryny
  • Miód, ewentualnie cukier
 Cebule pokroic i wypelnic słoik tak do 1/3 wysokości. Dodać sok z cytryny i miód lub cukier. Zakręcić i odstawić na noc w ciepłe mjejsce.
   
Syrop z młodych pędów sosny też dostaję od mamy ale w internecie jest mnóstwo przepisów. I teraz jest dobry czas żeby zrobić zapasy na ten rok bo młode pędy sosny są właśnie teraz. Ja ten syrop podaję też profilaktycznie w okresie jesienno-zimowo-wiosennym.

 Na anginę
Angina to dla nas temat rzeka. Przez lata walczyliśmy z paciorkowcem u Stasia. Rzeczony paciorkowiec z czasem przestał na cokolwiek reagować (żaden antybiotyk nie umiał go pokonać) za to skutecznie powalał Stasia. Po jednej z takich angin wylądowaliśmy w szpitalu. I to był ostatni raz kiedy, jak dotąd, podałam antybiotyk na anginę. A maj to w naszym przypadku miesiąc anginy od jakiś czterech lat. Na razie się uchroniliśmy ale też w tym roku wymaz z gardła jest czysty i mam nadzieję, że tak zostanie. Ale co w zamian antybiotyku? Gdy tylko Staś zgłasza, że boli go gardło lub gdy widzę, że dziwnie przełyka sprawdzam czy są naloty. I dzięki temu słyszę wtedy od naszego pediatry "jest pani niezła". Co prawda chodzi mu tylko o to, że te naloty są bardzo głęboko i ciężko je zobaczyć a mnie się udaje ale to i tak miłe gdy tak mówi 😊 Gdy więc te naloty zobaczę robię pędzlowanie gardła kalanchoe (to wyciąg z żyworódki do dostania w sklepach zielarskich) oraz co pół godziny po jednej łyżeczce lodów sorbetowych. I tu ciekawe zjawisko. Dla Stasia istnieją lody śmietankowe i niedobre. Śmietankowe w przypadku anginy odpadają bo mleko zaflegmia (unikam mleka w trakcie całej anginy) i zjadanie sorbetu było dla niego gorsze niż pędzlowanie gardła (które jest straszne). Ale po kilku dniach przekonał się do sorbetu 😊 Dorośli nie robią pędzlowania tylko trzymają kalanchoe przez 10 minut w buzi a potem połykają- da się przeżyć 😊
Kalanchoe podaję też gdy boli ucho.Wtedy nasączam wacik i zatykam nim ucho. U nas jest to skuteczne i na anginę i na ucho. A przynajmniej od tego zaczynam i jakoś nam się udaje potem unikać antybiotyku.



 Na ból głowy
Staś doskonale zna angine a ja niemniej ból głowy. I przetestowane mam większość środków na tę dolegliwość. Zdarza sie że bez tabletki się nie obędzie ale teraz gdy tylko zaczyna się ból głowy biorę szczyptę soli kamiennej na język i po 10 sekundach popijam szkalnką wody. Za jakieś pół godziny powtarzam zabieg. Z reguły pomaga. Sól może być właśnie kłodawska, himalajska lub morska. Ważne żeby nie miała w sobie antyzbrylacza czyli nie warzona na bank. I tu moja prośba. Sól kłodawska od około pół roku jest kompletnie niedostępna (do gotowania też używam tylko takiej). Jeśli ktoś zobaczy taką w sklepie proszę niech da mi jak najszybciej znać. Zrobię sobie zapas jak na wojnę

Na wszystko
Monodieta jaglana 😆 Na katar i przeziębienie działa bo naprawdę osusza organizm. Na głowę pomaga bo oczyszcza i odkwasza organizm. Powinno się stosować ją o dzień dłużej niż trwa choroba. Nawet Stasia udało mi się raz przez jeden dzień na kaszy utrzymać 💪
Na wszystko też jest dobry rosól-zwłaszcza na psychikę 😊 taki dobry, zdrowy, aromatycznt, pachnący....❤
 

Komentarze

  1. My, na odporność ogólną, od jakiegoś czasu łykamy jeżówkę zakupioną u Bonifratrów :-) To sproszkowany (do postaci mączki) owoc podany w opłatku. W sumie średnio smakuje, ale dzieci bez trudu godzą się ją jeść. Dodatkowo jest wesoło, bo to zupełnie białe lekarstwo. Biały kolor proszku i biały opłatek, tymczasem za każdym razem pytamy się dzieci, jaki dziś chcą kolor: i wymyślają pomarańczowy, srebrny, żółty. Stoimy nad woreczkiem z jeżówką i patrzymy na te wszystkie bielutkie kapsułki udając wspólnie, że szukamy kolorów. Zawsze oczywiście któregoś brakuje, więc jest mega śmiesznie :-) dzieci bardzo w to wrosły :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na fb puszczę Ci zdjęcie jeżówki, bo tutaj nie umiem dodać załącznika :-)

      Usuń
  2. Biały proszek mówisz... i jest Wam po tym wesoo?😊 Ciekawe, ciekawe...
    Ja to wogóle myślalam zeby sie zapisac kiedys na wizyte do Bonifratow i dowiedzirc sie wlasnis jak swoje zdrowie wzmocnic

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam również 14 trików, dzięki którym moje dzieci chodzą od września do przedszkola bez jedno dnia przerwy! http://socjomatka.pl/dlaczego-moje-dzieci-nie-choruja/

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też długo był spokój, do dzisiejszej nocy. Zosia obudziła się z bólem ucha:-( i właśnie sobie uświadomiłam, że nie pamiętam kiedy ona ostatnio choroeala-drobne latarki tak ale nic więcej. Pelargonie mam niestety w proszku i też przemycam kiedy mogę i modlę się zeby dzieci nie wyczuły:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wszystko dobre są też bańki https://apteline.pl/sprzet-medyczny/banki-medyczne . Długo byłam na nie i nie wierzyłam w ich działanie, dopóki nie pozwoliłam pierwszy raz sobie postawić. Czułam się z minuty na minuty lepiej i czułam jak choroba odpuszcza. Żadne leki tak na mnie nie działały. I teraz nawet przy innych dolegliwościach stawia mi mąż, na bóle głowy, dolegliwości żołądkowe też super sprawa. I inwestycja na lata, bańki ze szkła są bardzo wytrzymałe i proste w utrzymaniu w czystości.

    OdpowiedzUsuń
  6. przede wszystkim profilaktyka. a jeśli mimo wszystko dopadnie nas choroba to koniecznie trzeba udać się do lekarza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza sil, bardzo słuszna uwaga. PS. Zapraszam na nową (aktualną) stronę bloga http://www.zielonamakatka.pl

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty